- autor: gibo123, 2010-10-31 23:39
-
Gdy nie ma winnych porażki zawsze można zgonić na Sydney
Sparta Jeżowe - KS Jarocin 4:1
Ostatniego dnia października została rozegrana 15 kolejka. Mecz przeciwko Sparcie miał zakończyć jesienną rundę naszej ligi jednak w tym roku czeka nas jeszcze jeden zaległy mecz który rozegramy u siebie. Mecz z Jeżowym od początku zapowiadał się bardzo ciekawie ponieważ spotykały się drużyny które już od sześciu kolejek nie zaznały goryczy porażki. Coroczny faworyt do awansu podejmował na własnym stadionie Jarocin który w tym sezonie spisuje się nadspodziewanie dobrze tak więc można było spodziewać się naprawdę dobrego widowiska. Jednak Jarocin najwyraźniej przestraszył się boiska które było ściągnięte z zupełnie innej ligi, ligi oczywiście o wiele wyższej niż A klasa i niestety uległ Sparcie aż 4:1.Dodatkowej pikanterii spotkania dodawał fakt iż w naszej drużynie gra Dariusz Jeż który jest ponoć znienawidzony przez kibiców w Jeżowym. W Niedziele miały zostać wyrównane stare rachunki osobiście nie znam dokładnie tej sprawy jednak nie zauważyłem tego Pana który na stronie Jeżowego pisał „czas na Jarocin no i czekamy na Jeża czas wyrównać rachunki”. Jednak ostrzeżenia okazały się na wyrost ponieważ kibice nie stresowali Darka żadnymi gwizdami czy okrzykami. Ten cwaniaczek co się nie podpisał pod komentarzem to pewnie jakiś gówniarz który bał się żeby mamusia się nie dowiedziała jakim to kozakiem jest w Internecie bo by mu go odłączyła oby takich ludzi w społeczeństwie jak najmniej.
Jeżeli chodzi o mecz to nie było to porywające widowisko gospodarze mieli widoczną przewagę przez większą część spotkania. Bardzo dobra gra w obronie nie pozwoliła na wiele naszym napastnikom. Goście w tym spotkaniu byli drużyną słabszą, drużyną która nie była wstanie narzucić swojego stylu gry gdyż nie jest nauczona grać na tak dużym i świetnie przygotowanym boisku. Pierwszą bramkę straciliśmy po około piętnastu minutach gry. Napastnik Sparty po błędzie w obronie znalazł się w pozycji sam na sam z Bazylem w takiej sytuacji nie mógł się pomylić i niestety tego nie zrobił. Na drugą bramkę nie trzeba było długo czekać, gospodarze wykonują rzut różny piłka dochodzi do niepilnowanego piłkarza Sparty i tak mamy już 2:0. Po drugiej bramce Jarocin niespodziewanie się ocknął przeprowadził bardzo szybką i ładna akcję. Podanie na lewą stronę boiska do Didy ten precyzyjnym podaniem obsługuje Jeża i mamy już tylko 2:1. Jednak nadzieja na dobry wynik zostaje rozwiana wraz z dość kontrowersyjną decyzją sędziego o rzucie karnym po którym przegrywamy już 3:1.
Druga połowa to coraz lepsza gra Sparty która przeprowadzała coraz groźniejsze akcje. Jednak tylko jedna z nich zakończyła się sukcesem, niepilnowany zawodnik gości wychodzi oko w oko z bramkarzem i z niezwykłym spokojem ustala wynik spotkania na 4:1. Dużym sukcesem Jarocina w tym spotkaniu jest to że straciliśmy tylko cztery bramki gdyby nie bardzo dobra postawa Bazyla to byłoby o wiele gorzej. Wielka szkoda że nie będzie go już na ostatnim meczu. Jarocin przeprowadził w drugiej połowie dwie zmiany które były chyba jakimś nieporozumieniem. O ile moją w 75 minucie można jeszcze zrozumieć gdyż wracam po kontuzji i nie mam jeszcze wiele sił do biegania(chociaż znowu mam wątpliwości czy Kret powinien opuścić boisko) to wpuszczenie Marcina w 80 minucie można już nazwać skandalem. Zawodnik który ma na swoim koncie wieloletnie doświadczenie, zaangażowanie i chęć do gry jest traktowany na równi z juniorem który dopiero co zaczyna grać w seniorach. Uważam że jest to nie do pomyślenia że człowiek który jedzie na mecz marnuje czas który mógłby spędzić z rodziną gra raptem 10 minut, taka parodia to chyba tylko w Jarocinie. Przecież gdy mecz nie wychodzi przegrywa się trzema bramkami siłą rzeczy trzeba robić zmiany. Zawsze się dziwiłem czemu mamy problem z frekwencją zawodników, teraz już wiem jak to jest grać 10 minut takiego ignorowania nie można długo wytrzymać.
Najbardziej denerwujące w tym wszystkim jest jednak to że trener po przegranym meczu zawsze musi czepiać się zawodników że w sobotę byli na imprezie. Czy my gramy jako zawodowi piłkarze? Czy bierzemy za mecze pieniądze? Oczywiście NIE! Czemu więc zawsze winą za przegrany mecz obarcza się sobotnie zabawy. Czemu nikt nie ma pretensji po wygranym meczu że ktoś był na imprezie. A może winą za przegrany mecz obarczmy ustawienie trenera? Ależ wcale nie o to chodzi przecież gramy razem więc wygrywajmy i przegrywajmy razem a nie po przegranym spotkaniu szuka się winnych. Powiedzmy sobie szczerze są lepsze drużyny od nas. Nie wiem czy nasz trener myśli o awansie do okręgówki jeśli tak to ja się pytam z czym ? Z prezesem który nie ma żadnego zastępcy i wszystko musi robić sam? Z boiskiem które jest pośmiewiskiem A klasy? Czy może z szatnią którą nie ma nawet kto posprzątać? Jeżowe to kandydat do awansu i dzisiaj było poza naszym zasięgiem nie potrzebne były nerwy i pretensje.