No i "Lipa". Jarocin za burtą Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu. Naszym katem okazała się drużyna "Czarnych Lipa".
Czarni Lipa 2-1 KS JAROCIN
Wyniki pucharowych zmagań naszych ligowych rywali:
Ceramika Harasiuki - Sanna Zaklików 4:2
PUKS Francesko Jelna - Sparta Jeżowe 1:4
KS Sarzyna - MKS Orzeł Rudnik 0:2
Podlesianka Podlesie - ŁKS Łowisko 3:1
Nasza drużyna odpadła już w pierwszej rundzie Pucharu Polski. Naszym rywalem była drużyna "Czarnych Lipa", podobnie jak my występująca w Klasie "A" lecz w innej grupie. Na mecz pojechaliśmy w osłabionym składzie, a co najgorsze bez bramkarza. Jako golkiper wystąpił Łukasz Bieńko - radził sobie przyzwoicie, a że bronił z wyboru, to nikt nie mógł mu czegokolwiek zarzucić. W roli stopera wystąpił napastnik Darek Jeż. Reszta zmian nie była już tak istotna. Ten mecz mieliśmy potraktować jako trening i tak właśnie zrobiliśmy. Podeszliśmy do niego bez presji: "bo nie wynik jest najważniejszy, a styl w jakim się zaprezentujemy".
Początek meczu wskazywał, że ten "trening" będzie dla nas bardzo bolesnym doświadczeniem, bo już po kilku minutach sędzia słusznie odgwizdał jedenastkę dla gospodarzy. Karnego na bramkę zamienił zawodnik "Czarnych" dobrze znany części naszej drużyny - Jacek Wałek. Po tej bramce Jarocin ruszył do ataku aby odrobić stratę, lecz to gospodarze po kolejnym błędzie naszej obrony zdobyli bramkę na 2-0. Od tej pory nie pokazali już nic ciekawego, a my non stop ruszaliśmy z atakami na bramkę rywala. Do przerwy wynik mógł ulec zmianie, było kilka groźnych strzałów ze strony Jarocina, kilka ładnych i składnych akcji. Nasza gra pod koniec pierwszej odsłony wyglądała dobrze, i mimo że nie mieliśmy optymalnego składu, zepchnęliśmy rywala do obrony. Druga połowa pokazała, że potrafimy grać ładną piłkę, wymieniać podania i utrzymywać się przy piłce. Nasza gra w porównaniu do poprzedniego meczu była kilkakrotnie lepsza, ale jednak długo nie potrafiliśmy zdobyć bramki. Udało się to w końcu Damianowi Piskorowskiemu, który w akcji sam na sam z bramkarzem nie pomylił się. W drugiej połowie gospodarze ani razu nie zagrozili naszej bramce, natomiast Jarocin ciągle szukał wyrównania i próbował różnymi sposobami doprowadzić do remisu. Ładne strzały z dystansu Adama Szczębara, Michała Szczębara, Tadeusza Dziechciarza, Pawła Nalepy i Pawła Sieka niepokoiły bramkarza i zmuszały do interwencji, przy których dopisywało mu dużo szczęścia. Jednak do końca meczu wynik się nie zmienił i Jarocin pożegnał się z rozgrywkami.
W tym spotkaniu zagrało dwóch zawodników, którzy wracają do gry, tj. Rafał Węgliński i Marcin Szczębara. Po tym meczu cała drużyna zasłużyła na pochwały, nikt nie miał do nikogo pretensji, bo nie było o co. Po meczu kapitan naszej drużyny - Darek Jeż - był bardzo zadowolony z gry zespołu. Stwierdził, że nasza drużyna "w końcu miała skrzydła", na których grali Krzysztof Siek (o niebo lepszy występ niż w poprzednim meczu) i Adam Szczębara (może w końcu się odnajdzie na boisku, a po tym meczu można mieć duże nadzieje na powrót Kreta do formy). Na obronie bardzo dobrze zagrał Dariusz Drąg (chyba jeden z najlepszych meczów Gora w seniorach). Na prawej obronie świetnie sobie radził Łukasz Tęcza ("Bzyku" zaliczył kolejny bardzo dobry mecz, od początku sezonu prezentuje równą i wysoką formę). Drużyną świetnie kierował libero Dariusz Jeż (spokój, opanowanie i pewność siebie to cechy jakie zaprezentował w tym meczu). W środku pola dobrze sobie radzili: Paweł Nalepa, Dawid Smutek i Tadek Dziechciarz (dużo walki, dobra współpraca ze skrzydłowymi, większość wygranych pojedynków główkowych oraz kierowanie poczynaniami w ofensywie to rzeczy, za które można ich indywidualnie pochwalić). Napastnicy również zgrali bardzo dobrze: Rybka strzelił gola (a to nic nowego ), a Suchy rozdzielał podaniami na lewo i prawo jak typowy rozgrywający. Na słowa uznania zasługuje Łukasz Bieńko, który długo opierał się ale ostatecznie stanął między słupkami naszej bramki i bronił dostępu do niej jak tylko potrafił. Rezerwowi (Marcin Szczębara, Paweł Siek i Rafał Węgliński) wnieśli dużo ożywienia do gry zespołu, a jeden z nich na pewno w niedzielnym spotkaniu otrzyma więcej czasu na to, aby pokazać, że zasługuję na miejsce w pierwszym składzie.
Drużyna wykonywała założenia taktyczne jakie zostały ustalone przed meczem: większość akcji zapoczątkowywali obrońcy, skrzydłowi byli zawsze tam gdzie być powinni i włączali się do wszystkich akcji, środkowi brali na siebie ciężar gry a w każdej akcji włączali się do ataku i próbowali namieszać w defensywie rywala, napastnicy robili to co mieli robić - siali zamęt w polu karnym przeciwnika. Niestety skuteczność w tym meczu nie była lepsza. Jarocin podszedł do gry bez jakiegoś ciśnienia, grał spokojnie. Szkoda tylko, że rywalom w kilku momentach brakowało opanowania i ostro faulowali naszych zawodników, a przecież to był tylko mecz pucharowy.
Po tym spotkaniu można z optymizmem podchodzić do następnego meczu, w którym naszym rywalem będzie Ceramika Harasiuki, i walczyć o komplet punktów.