- autor: gibo123, 2010-08-15 15:14
-
Trzy skrzynki piwa, obiad, 60zł to wszystko za mało gdy spotyka się drużynę która walczy dla własnej satysfakcji.
Mała galeria z meczu po prawej stronie na dole.
Druga kolejka naszej ligi odbyła się nietypowo w Sobotę. Mecz musiał zostać przełożony z powodu odbywających się w naszej miejscowości dwudniowych imprez. Nasz prezes doskonale zdawał sobie sprawę z trudności jakie może sprawić zebranie w Niedziele jedenastu trzeźwych zawodników ale na szczęście stanął na wysokości zadania i tak spokojnie mogliśmy zagrać w sobotę a wieczorem świętować zwycięstwo. Mecz zapowiadał się bardzo interesująco ponieważ zarówno jedna jak i druga drużyna miała w swoich szeregach tajną broń, jeżeli chodzi o drużynę Orła grał tam były napastnik Jarocina Rafał Pliszka który jak się okazało w trakcie meczu nie zawojował boiska gdyż bardzo dobrze przypilnował go Adam Szczębara który wraca do składu po powrocie z Francji. Natomiast w naszej drużynie występował były „Orzeł” czyli Łukasz Tęcza który w składzie Rudnika nie był zawsze widziany. Patrząc na to co nieraz wyczyniali obrońcy z Rudnika wydaje się zdumiewające to że mając tak dobrego obrońcę jak Łukasz od którego zaczyna się ustalać skład w naszej drużynie to trener decydował się wpuszczać zawodników którzy nie dawali rady biegowo za naszymi napastnikami. Jednak Łukasz i tak w wczorajszym meczu nie pokazał stu procent swoich możliwości, widać było że był troszkę zestresowany chciał bardzo pokazać że Rudnik popełnił błąd nie stawiając na niego. Przechodząc jednak do samego meczu muszę powiedzieć że było to wspaniałe widowisko które trzymało w napięciu do samego końca. Jarocin zaczął mecz w swoim stylu mianowicie straciliśmy bramkę na samym początku meczu jednak coś się w naszej drużynie zmieniło. Po stracie bramki nie było jakiś niepotrzebnych pretensji pomiędzy zawodnikami, porostu zaczęliśmy grać dalej. Po kilkudziesięciu minutach doprowadziliśmy do remisu, strzał z rzutu wolnego na bramkę zamienił Michał Szczębara który jest w naszej drużynie ekspertem od wykonywania stałych fragmentów gry. Rudnik jednak nie zamierzał tanio skóry sprzedać i po fatalnym błędzie naszej obrony po raz kolejny wyszedł na prowadzenie. Gdy już wydawało się że zejdziemy na przerwę z jedną bramkową stratą padła bramka wyrównująca. Nasz napastnik swoim agresywnym wejściem zmusił obrońcę do błędu który strzelił sobie bramkę samobójczą. Na szczególne wyróżnienie w tym meczu zasługuje właśnie napastnik o pseudonimie „Ryba” który już dawno nie prezentował takiej waleczności jak w wczorajszym meczu. Miał niespożyte siły biegał po całym napadzie zmuszając obrońców do błędu. I tak na przerwę to my schodziliśmy z przewagą psychologiczną nie było chyba w drużynie zawodnika który zadowolił by się remisem w tym meczu naszym celem było zwycięstwo. Ten cel przybliżył się bardzo kiedy Ryba wywalczył rzut karny, pewnym wykonawcą był oczywiście Michał. Jednak to nie było wszystko na co było nas stać, po świetnym dośrodkowaniu Chudego z rzutu rożnego gola głową strzelił wspomniany wcześniej Ryba. Zwycięstwo było już bardzo blisko jednak był jeden problem mianowicie brak kondycji. Wielu piłkarzy z naszej drużyny nie miało już siły, brak treningów pokazał swoje prawdziwe oblicze. Rudnik był przygotowany kondycyjnie o niebo lepiej, ostatnie dwadzieścia minut meczu to nieustanne akcje przyjezdnych, którzy za wszelka cenę chcieli zdobyć choćby punkt, lecz świetną postawę prezentował nasz bramkarz który w wielu sytuacjach ratował nam skórę. Histeryczne ataki przyniosły korzyść gościom na cztery minuty przed końcem meczu jednak to było wszystko co mogli pokazać piłkarze z Rudnika i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 4:3. Pomimo tego że piłkarze z Rudnika jak to mówił ich prezes maja 60 zł za wygrany mecz , obiad i trzy skrzynki piwa nie potrafili pokonać drużyny która gra całkowicie za darmo dla której zapłatą jest ciężko wywalczone trzy punkty. Na końcu chciałem wspomnieć o zawodnikach którzy niedawno wrócili do składu po pobycie za granicą. Martwią się oni swoja kondycją, mówią ze grali słabo (szczególnie Mateusz)Panowie przecież nikt od Was nie oczekiwał cudów trochę potrenujecie, pobiegacie i będzie tak jak dawniej. Osobiście nie znam zawodnika który po trzech miesiącach przerwy wyszedł na boisko i biegał całe 90 minut.