Lider może być tylko jeden!
To już 14 ligowe zwycięstwo Jarocina z rzędu!!!
Można już oglądać wideo z meczu
W menu głównym proszę wybrać zakładkę Wideo
1.Pchełka Paweł 75" Niedziałek Wojtek (B)
2.Nalepa Paweł
3.Drąg Dariusz
4.Bukryj Damian
5.Tęcza Łukasz 46" Węgliński Mikołaj
6.Małek Paweł 85" Szafran Paweł
7. Szczębara Michał 80" Kutyła Rafał
8. Miękina Marcin
9. Szczębara Adam
10. Siek Krzysztof 90" Kania Łukasz
11.Pliszka Rafał
W siódmej kolejce miało dojść do meczu dwóch drużyn, które nie straciły w tej rundzie jeszcze punktów. Czyli krótko mówiąc zapowiadał się mecz gigantów. Jednak tylko jedna drużyna okazała się tym gigantem. Takiej porażki nowy stadion w Kopkach jeszcze chyba nie widział. Gospodarze nie potwierdzili dobrej dyspozycji, jaką prezentowali w poprzednich meczach. Z taką grą w obronie ciężko im będzie utrzymać drugie miejsce do końca rundy.
Początek spotkania wcale nie zapowiadał końcowego sukcesu. Zawodnicy z Jarocina nie mogli się odnaleźć na boisku, łatwo tracili piłkę, przez co pod naszą bramką kilka razy porządnie się zagotowało. Niewiele brakło a wynik spotkania otworzyli by gospodarze, jednak piłkę zmierzającą do pustej bramki wybił Łukasz Tęcza. Uratowanie Jarocina przed utratą bramki nie wystarczyło Bzykowi. Najwyraźniej czuł, że to jego dzień i chciał to wszystkim pokazać. Zaczęło się od wybicia piłki przez bramkarza gospodarzy, jako pierwszy doszedł do niej Łukasz, nie zastanawiając się ani chwili oddał strzał, piłka odbiła się od poprzeczki i utknęła w siatce. Zaskoczył wszystkich, ale chyba najbardziej samego siebie. Był to najpiękniejszy gol w całym meczu, choć nie było ich mało, bo aż siedem. Wymarzony początek dla Jarocina, rywal wyraźnie podrażniony, bo przecież nie do tego był przyzwyczajony. Drugi cios Jutrzence wymierzył Rafał Pliszka, który w dziecinny sposób zabiera piłkę obrońcy, wychodzi sam na sam i z zimną krwią pomiędzy nogami bramkarza pakuje piłkę do siatki. Mija zaledwie kilka minut i Jarocin znowu wyprowadza zabójczą kontrę. Rafał podaje do Krzyśka ten uderza sprzed pola karnego, bramkarz broni, ale piłka odbija się jeszcze od słupka i wpada wprost na nabiegającego Michała, który ustala wynik pierwszej połowy.
W drugą część meczu weszliśmy fatalnie, szybko stracona bramka przywróciła gospodarzą nadzieje na końcowy sukces. Kolejne groźne akcje dodawały im mocy, jednak żadna z nich nie przyniosła drugiej bramki. Sytuację opanował zawodnik z numerem 15, który odebrał piłkę, ograł obrońcę i precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza. A tak naprawdę piłka spadła mu na nogę, obrońca się przewrócił a co do strzału to był ze szpica i jakimś cudem wpadło. To już był koniec jakichkolwiek szans Kopek na dobry wynik. Przy tak słabej obronie nie można myśleć o końcowym sukcesie. Kolejne bramki były tylko kwestią czasu. Szalejący Rafał zostaje sfaulowany w polu karnym, a pewnym egzekutorem nie kto inny jak Michał. Kulminacją fatalnej postawy obrony jest ostatnia bramka strzelona przez Adama. Mija on trzech obrońców z taką łatwością jak by to były pachołki i lewą nogą pakuje piłkę do bramki.
Warto również podkreślić dobrą prace wykonaną przez trenera. Bardzo dobrze ustawił zespół, czego rezultatem było wysokie zwycięstwo. Po wyjeździe Marcina wprowadził na jego miejsce Pawła, co niewątpliwe było zaskoczeniem gdyż dopiero niedawno wznowił On treningi. Lecz ryzyko się opłaciło Paweł walczył na równi z całą drużyną.